wtorek, 7 stycznia 2014

Poza czasem

Ostatnio uświadomiłam sobie, że żyję poza czasem. Umawiam się zawsze orientacyjnie około pewnej godziny, bo nigdy nie wiem, czy faktycznie zdążę. Wynika to z wszechstronnej wolności także w zakresie czasu. Jest to może trochę uciążliwe, bo prawie wszędzie się spóźniam, ale rozwiązaniem jest umawianie się na wcześniejsze potwierdzenie pół godziny przed spotkaniem. Jakie są jeszcze sposoby na to, żeby się jednak nie spóźniać? ale żeby też nie być za wcześnie, bo szkoda czasu ;)
Źródło obrazu: Google